Programowanie i wolność

Udostępniając artykuł pomożesz mi rozwinąć blog. Weź w tym udział!

Programując od lat, wychowując dzieci, prowadząc dom, zawsze i wszędzie, szeroko mówię, że dobrze mi programować, bo to zawód idealny dla mnie: kobiety i matki – wygodny, z elastycznymi godzinami pracy, dający wolność co do miejsca i czasu. Jakie są pułapki tej programistycznej wolności? Bierz i czytaj!

Swoboda miejsca

Dlaczego twierdzę, że programowanie jest wygodnym zawodem? Między innymi ze względu na swobodę miejsca wykonywania pracy. Swoboda co do miejsca, znaczy, że nie muszę koniecznie jechać do biura firmy, z którą współpracuję i oszczędzam masę czasu. Mam też możliwość pracować blisko miejsca, w którym mam coś do załatwienia, albo tam, gdzie jest po prostu miło i wygodnie, ale znaczy też to, że mam pewne obowiązki, które w pracy stacjonarnej bierze na siebie pracodawca. Obowiązki? Serio? No to po kolei.

1. Zapewnić przestrzeń

Jeśli pracuję zdalnie, to moim zadaniem jest zapewnienie i zabezpieczenie przestrzeni: biurka, spokoju, dostępu do internetu, wygodnego krzesła itd. Praca 8h na biwaku pod namiotem, ze słońcem walącym w monitor, bez klimatyzacji, w hałasie, z dziećmi polewającymi komputer z pistoletów na wodę i kotem leżącym na klawiaturze się nie uda. To wiadomo. A jak nie wiadomo, to wypowiedzenie, zawalone projekty albo konstruktywny feedback wytłumaczą.

2. Cyfrowy nomadyzm

Jeśli chcę pracować z biura, ale z relokacją: w innym mieście / kraju, muszę zorganizować sobie mieszkanie, przeprowadzkę, nowych znajomych i parę innych rzeczy. Relokacja to proces, który jest czaso- i kosztochłonny. Tak, dzięki programowaniu mogę zwiedzić świat, zarabiając wszędzie po kolei swoim fachem w lokalnej walucie, ale to wymaga wielu przygotowań. I wiele razy się nie uda. „Prowadzę rozmowy z firmą z USA, może będę pracował dla nich.” – powiedział kolega, ale się nie udało, pojechał do Wrocławia. Wiele razy nie wychodzi i to jest spoko – piszę o tym, byś nie zrażał / nie zrażała się, jeśli próbujesz i nie wyszło od razu.

Można też zarabiać w funtach brytyjskich, a wydawać w rupiach indonezyjskich, jednak proces przygotowania się do takiej operacji jest na tyle długi i ma tyle wad, że nie słyszałam, by ktoś tak robił. Raczej taki scenariusz pojawia się w sferze gdybania. Ale może Ty znasz? Albo tak żyjesz? Napisz mi o tym koniecznie i zdradź, jak to robisz!

Więc ze swobodą miejsca pracy jest tak, jak z każdą wolnością: wolność do odpowiedzialność, przywilej nakłada na Ciebie jednocześnie obowiązki. Kto tego nie lubi, kto się boi, kto dziwi się, że ktoś będzie sprawdzał, jak się z tych obowiązków wywiązujemy, niech się nie pcha w pracę zdalną lub w podróże i relokacje.

Swoboda czasu

Po tym, co napisałam o miejscu pracy, wiesz już pewnie co myślę na temat swobody czasu pracy. Tak, programiści mogą wykonać swoją pracę w nocy! Oczywiście nie zawsze i nie całą, bo są też spotkania zespołowe, kontakt z klientem itp. Czasem w ogóle nie można pracować poza sztywnymi nine-to-five, szczególnie jeśli masz ambicję pracować w dużych projektach, w zespole, wymieniać się wiedzą i doświadczeniem, wspierać innych devów i korzystać ze wsparcia. Oczywiście możemy przesuwać czas pracy i komunikację redukować do wymiany komentarzy w Jira czy innym „taskowniku”, ale to raczej nie jest dobry kierunek na rozwój. Nie jesteśmy samotnymi wyspami, potrzebujemy ludzi. Bardzo potrzebujemy ludzi i swojego stada.

Ale jeśli programista pracuje kiedy chce, to musi rzeczywiście pracować, uczciwie rozliczać godziny i zapewnić sobie koncentrację i skupienie. Nietypowe godziny pracy czasem sprawiają, że trudniej się skupić: w nocy chce się spać, popołudniu wszyscy dookoła głośno się bawią, wcześnie rano ja osobiście jestem nieprzytomna. Próbowałam kiedyś przesunąć sobie czas pracy tak, jak to wszyscy mówią: wstać o świcie i wtedy działać skutecznie i inne tam bla bla. U mnie to nie działa. Jak wstanę bardzo wcześnie, nawet jak to już jest któryś dzień wczesnego wstawania z rzędu, to jestem niewydajna do południa. I nie da się tego przeskoczyć. Moje poranki służą piciu kawy, podawaniu dzieciom śniadania, robieniu prania, pracuję wydajnie zdecydowanie później.
Szkoda tylko, że Ojciec Programista ma odwrotnie 🙂

Kontrola

To jest temat rzeka. Spotkałam się – nawet często i nawet od ludzi z IT – z pytaniami, czy jak pracuję zdalnie, to mam cały czas włączoną kamerę, żeby szef / menager mógł widzieć, gdzie jestem i co aktualnie robię. Albo czy wysyłam streaming z mojego ekranu komuś, żeby mógł w każdej chwili zajrzeć mi „przez ramię”. Klasyka pracy zdalnej:

– Chodź (gdzieś tam).
– Nie mogę, jestem w pracy.
– No ale chodź!
– Nie, jestem w pracy, będę za 3h.
– A nie możesz zrobić sobie przerwy?
– Mogę, oczywiście, ale w uzasadnionym przypadku i w granicach normalnej przerwy w biurze.
– A sprawdza ktoś, czy siedzisz przy kompie?
– Nie.
– No to nie rozumiem.

I powiem tylko tyle: jak nie rozumiesz, to nie wyrywaj się do pracy zdalnej. I nie wyrywaj się do IT z myślą: „robią co chcą, nikt ich nie sprawdza”. To nie tak. Ja w ogóle nie rozumiem ludzi, którzy idą do pracy, gdziekolwiek, i udają, że pracują, a naprawdę szukają sposobu, żeby „oszukać pracodawcę”. Siebie się tak oszukuje.
Byłam kiedyś na inwentaryzacji nocnej w Tesco w czasach studenckich. Zrobiłam swoje i chodziłam po sklepie, szukając, kto jeszcze może potrzebować pomocy, bo się z robotą nie wyrobił. Mijałam ludzi pochowanych za wielkimi koszami, który smacznie i niewygodnie pochrapywali. I naprawdę warto robić coś takiego za te 36 zł?

Tak, w IT będziesz kontrolowana i kontrolowany z opóźnieniem, nie od razu. Możesz nawet parę tygodni markować pracę, ale i tak wyjdzie czy coś umiesz i czy coś robisz. W IT system feedbacków jest mega potężnym narzędziem, ale to już temat na inny wpis, może Iwona podlinkuje swój wpis do feedbackach w komentarzu 🙂

Podsumowując

mam tylko jedno do powiedzenia: wolność to odpowiedzialność i jeśli nie potrafisz zdyscyplinować się i wziąć odpowiedzialności za zadania, które podejmujesz i za to, co robisz, to popracuj nad tym, poćwiczyć wykonywanie i kończenie zadań, sprawdź ile czasu marnujesz, a ile realnie pracujesz. Jak długo siedzisz na fb, pudelku czy innej stronie, a ile naprawdę uczysz się programowania? Czy Internet jest dla Ciebie pochłaniaczem każdej ilości czasu, odpłacając się zmęczeniem, znużeniem i otępieniem, czy też wyjmujesz z niego wartość, wiedzę i inspirację? MiroBurn mówi zawsze: jeśli zasubskrybowałeś mój kanał na YouTube, to odsubskrybuj go i idź robić robotę. Ma rację! Róbmy robotę, dość czytania! Napisz w komentarzu, jaki plan na dzisiaj! Ja pracuję dalej nad kursem PHP i pewnie też w końcu postawię swój prywatny blog po awarii, bo nie mam gdzie pisać o edukacji domowej 🙂

Powodzenia!

Udostępniając artykuł pomożesz mi rozwinąć blog. Weź w tym udział!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *