Uwaga, minister zdrowia ostrzega: w tym artykule Matka Programistka będzie posługiwała się nieuprawnionymi uogólnieniami swoich kilkuletnich zawężonych, subiektywnych obserwacji dotyczących serca kobiety i serca mężczyzny programistów. Oni są tacy sami, ale manifestują się inaczej!
Powiem Wam, jaka jest historia tego artykułu. W sumie dość zabawna, ale pokazująca, jak z Ojcem Programistą, nieustannie rozmawiając i wymieniając się doświadczeniami, wzajemnie dajemy sobie kopa w dupę co i rusz we właściwą, mam nadzieję, stronę.
Było tak: coś zaobserwowałam i mu opowiedziałam. Że to już w sobie jakoś tam przepracowałam i nie było mi to dłużej potrzebne w życiu – zapomniałam.
Chłop nie zapomniał. Poszedł ostatnio do szkoły programowania wykładać i wyłożył tę moją obserwację. Przyszedł do domu i mówi mi, że powiedział im to i to. Słuchamże ja tego i nadziwić się nie mogę, bo poznaję, że to moje własne, zapomniane już przemyślenie, a w nim ono żyje i w studentkach zadudniło pozytywnie – też się w tym rozpoznały. No to jak tak, to i Wam napiszę, co to przemyślałam, nie możecie być stratne!
Z zewnątrz wygląda tak
Mamy spotkanie teamu i członkowie wypowiadają się na jakiś temat. Oczywiście temat zwykle techniczny. Mężczyźni mówią głośno, wyraźnie, czasem lakonicznie, z wielką pewnością siebie. Widać od razu, że znają się na temacie i nawet nie mają chęci rozwodzić się nad możliwościami, bo odpowiedzi są oczywiste.
Kobiety albo podają kilka możliwości i na głos zastanawiają się, która jest najlepsza, nie rozstrzygając ostatecznie, albo patrzą na chłopów i same nic nie mówią, bo co prawda wydaje się im, że inne rozwiązanie jest lepsze, ale pewność siebie kolegi jest niepodważalnym dowodem tego, że już to sprawdził, przemyślał, przeliczył i wie. Szybko liczy, skurczybyk.
W środku jest tak
Jej rozwiązanie jest lepsze. Okazało się to po kilku tygodniach, kiedy on je podał na innym spotkaniu, mówiąc przy okazji, że tamto się nie sprawdziło. Że się nie sprawdziło, teraz wiedzą już wszyscy. Czemu wtedy się nie odezwała? Przecież tak się jej wydawało, mogła powiedzieć, tylko czy by jej w ogóle słuchali?
On w środku
On się nie zastanawia. Zapamiętał, że A się nie sprawdziło, a B się sprawdziło.
Serce
Ona musi mieć w sercu 120% pewności, żeby mówić głośno, wyraźnie i z pewnością siebie. Widać wtedy, że wszystko sprawdziła, przemyślała i przeliczyła, i wie. Ta pewność w głosie jest tego niepodważalnym dowodem (really?).
On coś gdzieś słyszał i dwa nagłówki w prasie przeczytał, resztę sobie dośpiewał na szybko, doklejając jeszcze zasłyszane w windzie opowieści i mówi z całą pewnością, bo przecież inaczej, jakby cicho mówił, nikt nie usłyszy, że mówi, prawda?
Morał z tego taki
Drogie dziatki, ja nie mówię, żeby paplać potoczyście bez treści, albo losowo wypluwać rozwiązania. Mówię tylko, że komunikacja jest ważna i retoryka jest ważna: trzeba zawsze umieć głośno i wyraźnie powiedzieć, że to i to rozwiązanie moim zdaniem sprawdzi się najlepiej i dlaczego. Jak team odrzuci, to nic się nie stanie, ale MUSI CIĘ USŁYSZEĆ. I kobietę uczyniłam w tej bajce osobą nieusłyszaną i wycofaną, schowaną, ale prawda jest taka, że kompleksy dotyczą nas wszystkich, bo i mężczyźni, i kobiety mi się do nich przyznają bez bicia.
Słyszalności, kochane!
Zadania na wieczorny rachunek sumienia programisty
- czy umiem głośno i wyraźnie przedstawić się? tak, że jak podaję rękę i mówię: „cześć, jestem Kasia Kajzar”, to wszyscy zainteresowani usłyszą i zrozumieją, że na koncu jest „ar” a nie „er”?
- czy jak się przedstawiam, mówię też nazwisko?
- czy uśmiecham się do ludzi?
- czy moje wypowiedzi są konkretne? zamiast wahań zarysowuję konkretne możliwości i jasno mówię, co ja bym zrobiła i dlaczego?
- czy wiem, że podając jakikolwiek powód uwiarygadniam wypowiedź? powód nie musi być poważny, był kiedyś taki eksperyment, który to pokazuje, ale może o nim następnym razem – chcecie?
One thought on “Kobieta i mężczyzna w IT”