Grzeczny to jeszcze-nie-programista

Udostępniając artykuł pomożesz mi rozwinąć blog. Weź w tym udział!

#jedenasta37
Przekonania, które wpojono mi, gdy byłam dzieckiem, nie zawsze pomagały programować. Nawet więcej – przeszkadzały. Najgorsze z nich, te które przyniosły mi najwięcej szkody, które sprawiły, że otarłam się o całkiem poważne załamanie to… grzeczność i uprzejmość. Też to masz? A może Twoje dziecko jest grzeczne? Miła jesteś?

Nikt z nas nie lubi się konfliktować i zdecydowanie nikomu konfliktów nie polecam. Szczególnie, jak chce się pracować w IT, gdzie teamworking jest kluczową umiejętnością, ale rezygnacja ze źle zrozumianej grzeczności czy porąbanej uprzejmości to jeszcze nie jest konflikt!

Porąbana uprzejmość

Masz w stopce firmowego maila wpisane „developer” i siedzisz na spotkaniu. To w sumie mało ważne, czy to PM, szef, Twój zespół – nieważne. Waże, że mówicie o oprogramowaniu. Pada propozycja zrobienia czegoś, co jest absurdalne i głupie. Wiesz o tym i odpowiadasz:

– Wiesz, nie jestem pewna, czy to dobry pomysł. Czy na pewno chcesz tak zrobić?
– Tak, oczywiście!

Jak jesteś bardziej zacięta, to powiesz jeszcze raz:

– Wydaje mi się, że można rozważyć jeszcze inne rozwiązania, co prawda nigdy tego nie robiłam, ale spróbowałabym poszukać w internecie, może jest ktoś, kto robił podobną rzecz i moglibyśmy się na niej wzrować.
– Nie, robimy, jak powiedziałem!

Zdrowa uprzejmość

Byłoby nieuprzejmie powiedzieć komuś, że jego pomysł jest z czapy i może nim sobie buty przetrzeć, ale jest jeszcze coś takiego, jak asertywność, która mówi prawdę w sposób uprzejmy. Bo taka porąbana uprzejmość, która boi się powiedzieć, co wie, która nie podważa zdania innych ludzi, szczególnie zdania wyrażonego w sposób zdecydowany, jest bardzo droga w utrzymaniu i może kosztować firmę bardzo grube pieniądze. Pomyłki biznesowe kosztują, a Ty pracując dla firmy, dzielisz się swoją wiedzą. Taka już dola specjalisty – wiedzieć i swoją wiedzę sprzedawać. I po to cię zatrudniają, żebyś mówiła, co wiesz. Firma to ludzie: suma intuicji, wiedzy i energii, którą w sobie mamy.

Grzeczność i asertywność

Kiedy byłam dzieckiem i moja babcia opowiadała komuś coś i nie pamiętała dokładnie, poprawiłam ją. Od razu, gdy rozmawiała. Nie mam pojęcia o jaką bzdurę chodziło, ale pamiętam ze szczegółami opierdziel, który dostałam za to, że śmiem publicznie podważać jej wypowiedzi, i kto ja w ogóle jestem i z kim trzymam?

Moim dzieciom zdarzyło się już podważać publicznie to, co ja mówiłam, uzupełniać, dodawać od siebie, albo twierdzić, że było inaczej – przedstawić swoją wersję. Nigdy za to nie zgarnęły ani jednego złego słowa. Dlaczego? A dlaczego miałyby? Przecież każdy świadek zdarzenia opowiada jego przebieg inaczej, chociaż każdy stara się jak może i dzieli się swoją wersją po to, by dostarczyć innym jak najwierniejszej opowieści, jak najbliższej prawdzie.

Prawda to bliska krewna grzeczności i uprzejmości

Jestem przekonana, że nasze indywidualne predyspozycje, możliwości, przekonania i sympatie, sprawiają, że każdy z nas inaczej widzi prawdę, która jest jedna. I to jest płaszczyzna, w której potrzebujemy siebie bardzo mocno. Potrzebujemy patrzeć na świat oczami drugiego, analizować, szukać punktów wspólnych, wyciągać wnioski z rozbieżności. Żeby to mogło się zdarzyć, musimy jasno i otwarcie komunikować to, co widzimy. Musimy pamiętać, że nasze poznanie jest obarczone takim samym ryzykiem błędu, jak sposób widzenia i poznanie innych osób.

A wracając do IT…

Nigdy nie bój się powiedzieć, co uważasz naprawdę. Wystrzegaj się obciążających, ciężkich zdań, nie próbuj personalnie atakować człowieka, zawsze rozmawiaj o problemie nie o ludziach, ale rozmawiaj. MÓW JASNO, OTWARCIE, PROSTO:

– Uważam, że to nie jest dobry pomysł, ponieważ..
– Myślę, że lepszym rozwiązaniem jest, ponieważ..
– Bałabym się stosować Twoje rozwiązanie, bo grozi…
– Jeśli tak zrobimy, to z dużym prawdopodobieństwem będziemy mieli kłopot z…

Człowiek prawdziwie grzeczny zna swoją wartość

Przeczytaj jeszcze raz poprzednie zdanie. Tam jest „swoją wartość” a nie „swoje miejsce”. Bo jak mówimy o miejscu, to zaraz przychodzi nam do głowy szkolne usadzanie w ławkach i pilnowanie, by łba za wysoko nie wychylić, a to nie o to chodzi w życiu.

Nauka sędziego o grzeczności, „Pan Tadeusz”:

Grzeczność nie jest rzeczą małą:
Kiedy się człowiek uczy ważyć, jak przystało,
Drugich wiek, urodzenie, cnoty, obyczaje,
Wtenczas i swoją ważność zarazem poznaje;

Programista to człowiek, zajmujący specjalistyczne stanowisko, specjalista. Zadaniem specjalisty jest ostrzegać przed niebezpieczeństwami, szukać optymalnych rozwiązań, widzieć problemy, które nie są oczywiste i głośno o nich mówić. To jest warunek bycia dobrym programistą. Nie bać się, że ktoś nam udowodni, że jego pomysł jest lepszy – zapamiętają, kto się odezwał i kto siedział cicho. To jest istotne. A kto miał rację… już o tym pisałam też tutaj.

Nie paplaj, bierz odpowiedzialność za słowa

Są tacy ludzie, którzy odezwą się zawsze, ale ich słowa nie wnoszą wartości i tacy, którzy mówią, gdy mają coś do powiedzenia. Bądź w tej drugiej grupie. Ucz się, doszkalaj, pytaj, dowiaduj się, a potem śmiało mów, co uważasz. Jeśli się mylisz i ktoś Ci to wykaże, będziesz mądrzejsza o doświadczenie, nie będziesz musiała się obijać o swoje błędy, a błędu nikt nie będzie Ci miał za złe, bo my, programiści, z błędami jesteśmy zaprzyjaźnieni. Jak dzieci u Marii Montessori 🙂

Jeśli uważasz..

że ten materiał jest ciekawy, daj mi proszę znać, zostawiając komentarz, lajkując, podając dalej. Dzięki temu mam szansę dotrzeć do większej ilości osób.

Dziękuję!

Udostępniając artykuł pomożesz mi rozwinąć blog. Weź w tym udział!

2 thoughts on “Grzeczny to jeszcze-nie-programista

  1. Daję znać zostawiając komentarz.
    W ogóle to powinienem przeprosić swojego pracodawcę, bo poświęciłem w ostatnich dniach więcej czasu niż przysługujące mi przerwy na przeczytanie niemal całego bloga.
    Bardzo podoba mi się to w jaki sposób piszecie.
    Nie jestem programistą, ale to o grzeczności tyczy się właściwie każdego miejsca funkcjonowania człowieka, a nie tylko pracy.
    Mniej w temacie posta, a bardziej całego bloga to ja mam dwójkę chłopaków (1 i 3 lata) i gdzieś mi chodzi po głowie, że fajnie byłoby ich uczyć w domu. Niestety nie mam za bardzo takiej możliwości, bo moja praca mocno to utrudnia. Chociaż może uda się jakieś elementy wprowadzić. Będę więc z radością śledził Wasze poczynania w tym temacie. Jeśli oczywiście jeszcze się nimi tutaj podzielicie.
    Poza tym mimo, że nie jestem programistą to jestem na etapie zastanawiania się czy przypadkiem nie chciałbym się przebranżowić. Wiem, że to długa droga, ale perspektywa możliwości pracy zdalnej bardzo mi się podoba. Dlatego z chęcią przeczytałem też wszystkie Wasze wpisy dotyczące programowania.
    Ostatnio mój brat przypomniał mi, że kiedyś graliśmy na Commodore 64 w grę, którą sam napisałem w basicu. Jakoś w mojej pamięci było zakodowane, że byłem jedyną osobą której się ona podobała. Bardzo mnie tym podbudował, więc może warto na nowo spróbować swoich sił. Szkoda tylko, że gdzieś po drodze moje programowanie umarło i przez ostatnie 20 lat zajmowałem się zupełnie czymś innym.

    Miałem tylko dać znać, że materiał ciekawy, a tu wyszło jakoś więcej 🙂
    Grzecznie pozdrawiam!

    1. Dziękujemy za tą wiadomość! Aż posta z radości napisałam!

      O edukacji domowej to pewnie raczej tutaj: http://www.kajzarowie.net/priv, ale szczerze mówiąc nie mam jeszcze pomysłu na to, co chciałabym z naszej ED przekazać. Pewnie łatwiej będzie po pierwszych egzaminach, gdy wątpliwości przestaną tak bić. Przecież uczyć w domu dzieciaki to coś zupełnie nowego!

      Gratuluję i chłopaków, i gry, w którą ktoś grał i pamięta – Dominik na pewno zazdrości, bo programowanie gier to coś, o czym opowiada mi od lat, a siedzi w systemach bankowych, w biletach lotniczych, w sklepach internetowych…

      Proszę przekazać ukłony Pracodawcy!

      Pozdrawiamy! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *