Studia informatyczne – o czym zapominamy, wybierając uczelnię?

Udostępniając artykuł pomożesz mi rozwinąć blog. Weź w tym udział!

Jakiś czas temu obserwowałam facebookową dyskusję na temat wyboru uczelni. Kierunek – wybrany, motywacja – jest, wiedza, oceny, matura – są, teraz tylko złożyć dokumenty i studiować, ale gdzie?

Ja swoje studia wybierałam dawno temu już. Szukałam przede wszystkim dobrej uczelni, to było dla mnie ważne, mniej wiedziałam o tym, że każdy wydział na uczelni ma swoją sławę lepszą czy gorszą. Co prawda to niuans, ale jednak wpływa trochę na to nasze studiowanie.

Brałam pod uwagę to, czy daleko będzie do domu, i czy dam radę pogodzić termin egzaminów (tak, tak, wtedy jeszcze o przyjęciu decydował wynik egzaminu), ale nie pomyślałam o tym, czego też nikt w tej wspomnianej dyskusji też nie podniósł: miasto, w którym zaczniesz studia, z dużym prawdopodobieństwem może być miastem, w którym będziesz potem żyć, założysz rodzinę, wychowasz dzieci. Oczywiście to nie jest mus, wielu znajomych rozjechało się po studiach, ale wielu też pozostało. Szczególnie w IT, gdzie powrót do rodzinnej mniejszej miejscowości nie jest taki prosty – można zostać tam, gdzie się studiowało, albo jechać gdzieś dalej do innego miasta.

Teraz wiem, że trzeba brać pod uwagę też i to, czy łatwo będzie pojechać do dziadków z dzieciakami, o ile oczywiście mamy relację z rodzicami, bo bywa i tak, że mieszka się obok, a spotkań nie ma…

To tylko krótka myśl, którą chciałam się z Tobą podzielić.

Powodzenia!

Udostępniając artykuł pomożesz mi rozwinąć blog. Weź w tym udział!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *